czwartek, 29 stycznia 2015

Ciężkie życie.-autorskie

To moje autorskie opowiadanie, strasznie smutne. Liczę na to, że się spodoba.


Moje życie nie było jakieś szczególne. Mam normalną rodzinę. Matkę, ojca i 4 rodzeństwa (już dorosłego). Jestem najmłodszy i moi rodzice czekają aż pójdę na swoje, ale przykro mi nie mogę mieszkać sam. Mam zaburzenia psychiczne i jedyne 17 lat, ale wiek jest tylko cielesny, bo raczej umysłowy mam inny, ale nikt nie wie jaki on jest, nawet ja sam. W sumie jestem w domu duchem, miałem jeszcze kilka miesięcy temu przyjaciela. Psa Haskeya, był ze mną od zawsze, ale na spacerze wpadł pod auto. To był pierwszy stopień do tego co robili moi rodzice. Mianowicie wszystko przed mną zatajali, ale ja i tak wszystko wiem. Wiem, że mój najstarszy brat Toshiro, będzie miał dziecko. Moja siostra Yae jest chora, i że bliźniacy uciekli z domu. W sumie nie rozumiałem słów takich jak śmierć czy choroba. Dlatego, też nic mi nie mówili, abym nie pytał, ale jak i tak to wszystko wiem.
Ogółem przyczyną dla czego taki jestem, że boję się przekroczyć próg  domu, że nie chce chodzić do szkoły czy się uczyć. Tego wszystkiego przyczyną jest porwanie. Porwano mnie jak byłem jeszcze mały, nikt nie wie co tam się działo. Nie chce powiedzieć, rodzice na początku próbowali to ze mnie wyciągnąć, ale ja trwałem w martwej ciszy, aż do teraz. Tez liczę, że nie są na mnie źli za to wszystko, nie chce stwarzać dużego problemu, choć wiem, że taki kiedyś będzie. Wiedziałem jedno, nie dawali sobie już ze mną rady, umiem rozpoznać ludzki uśmiech. Prawdziwy od sztucznego. Wiem, że w głębi serca mnie kochają całym swoim sercem.
Może powiem wam czemu zostałem porwany, albo bardziej co było tego przyczyną. Nie wiem jak to nazwać, ale wiem jedno, nie zaufam już innym, tym bardziej nie tym, którzy nie byli ze mną od zawsze. Ale wracając. Moi dziadkowie od strony mamy byli, albo bardziej są, bogaci, nawet bardzo. Ja byłem ich oczkiem w głowie. W końcu byłem utalentowany i grałem na pianinie od kiedy je zobaczyłem w wieku 2 lat. Przez niedopilnowanie stało się to. Od tego wypadku nikt nie ma prawa się do mnie zbliżyć, chyba, że wcześniej prześwietlony przez rodziców.
Domyślacie się pewnie jak była moja reakcja gdy się dowiedziałem o ich wyjeździe. Nie zostaje ze mną z nikt z rodzeństwa, tak samo nie ma już Kuro, mojego psa. Zostaje ze mną chłopak w wieku Toshiro, czyli ma 27 lat, ja nie lepiej, jakoś nie skupiałem się nad wiekiem mojego rodzeństwa zbytnio.  Nosi imię Aki i jest bardzo przystojny. Obojętne mi czy to chłopak czy dziewczyna i tak nic nie zrobię, ale powzdychać sobie mogę, prawda?
Aki ma zielone oczy, rzadko spotykane u Japończyków, ma jeszcze blond włosy. Może jest mieszańcem z tlenionymi włosami, albo nosi jeszcze soczewki, czy coś. W sumie bardziej mi się podobają osoby z zagranicznych filmów, niż z samej Azji. Ale to już taka moja mała tajemnica.
Moi rodzice jadą w drugą podróż poślubną i nie chcą brać mnie ze sobą. Tłumaczą się, że to ma być czas tylko dla nich i nie długo wrócą do mnie. Trochę ich rozumiem, w końcu mają 30 rocznicę ślubu, a na karku z 50. Więc nie narzekałem na to, tylko z delikatnym uśmiechem pokiwałem głową.
Kiedy wyjeżdżali, pożegnałem się z nimi ładnie i obiecałem być grzeczny, ale co ja mogę nabroić. Oni obiecali mi również, że jak wrócą dostanę nowego przyjaciela, aby nie siedział całe dnie sam i oglądał filmy. W sumie zwierze to tak terapia dla mnie.
Zostałem sam z Aki'm. Ten się tylko uśmiechnął do mnie, co najlepsze, zrobił to całkowicie szczerze. Potem z jego ust padło pytanie co chce robić. W sumie, mój wzrok mówił. że jest idiotą, bo się pyta niemowy. Nie ma szans, aby się odezwał. Już nikt nie usłyszy mojego głosu. Plus patrzył się na mnie jakby oczekiwał tej odpowiedzi. W sumie pokazałem tylko na TV i sam sobie włączyłem sobie jakiś dziwny film. Nie chciałem, mieć zakłócenia rutyny. Lekarze mówią, że ona jest mi potrzebna do normalnego funkcjonowania. Wszyscy w mojej rodzinie to wiedzą. Na lodówce jest plan mojego dnia. A bardziej, plan na każdy dzień tygodnia. Miło to ciekawy tytuł "Codzienność Kazu". Wszyscy starali się tego przestrzegać i ja też, ale czasem zdarzało się coś, czego nie było w planie. Nie wszystko da radę się przewidzieć, każdy to wie.
W końcu wziąłem swój zeszyt i długopis, naskrobałem w nim pytanie, moim cudnym koślawym pismem.
"Czy muszę chodzić do lekarza?"
-Nie. Ma się tylko tobą opiekować-odparł i usiadł obok mnie. Na co ja zagryzłem wargę i zastanawiałem się co zrobić.
"Opowiedz coś o sobie" Kolejna rzecz napisana przeze mnie, w sumie pierwsza lepsza. Chciałem z kimś "porozmawiać".
-Serio chcesz tego słuchać?-spytał, a ja pokiwałem głową. Ten tylko westchnął i popatrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami. -Powiem Ci tylko najciekawsze rzeczy. Nazywam się Akatsuki Aki, mam 27 lat, ale to już wiesz. Tak samo jak to, że jestem przyjacielem twojego starszego brata.
Znam go od dziecka i w sumie z tego powodu zostałem z tobą. Z zawodu jestem muzykiem, gram na pianinie, pracuje w operze. Plus czasem daje jakieś małe lekcje. Dla rozluźnienia śpiewam w lokalnym zespole rokowym. Ogółem w moim życiorysie nie ma nic ciekawego, tylko to co Ci powiedziałem. Jestem jedynakiem i nawet nie wiedz jak zazdroszczę Ci 4 rodzeństwa-powiedział z uśmiechem.
"Dwójki. Lon i Kon znikneli rok temu" poprawiłem go. Co prawda tylko tak, ale zawsze jakoś.
Yae i Toshiro widzę często, tak jak mamę i tatę. Bliźniaki, które mnie powoli niszczyły po porwaniu dla mnie nie istnieją.
-Nie mów tak, pewnie będzie im przykro-pogłaskał mnie po moich ciemno brązowych włosach. Mama jest Europejką.
"Nie są smutni, ich nie ma" odparłem pewien swojego, cóż odparłem na swój sposób. W sumie to skończyło dyskusję na ten temat. Postanowiłem go zostawić, bo nie wiedzę sensu w dalszej rozmowie na ten temat. Dodatkowo te zielone oczy, patrzyły tak bardzo w głąb mnie, że nie chciałem już przy nim siedzieć.
W pokoju wziąłem swoją konsolę. Moja rodzina dawała mi dużo drogich rzeczy, aby zrekompensować mi krzywdy. Cóż innego sposobu nie mieli. Szkoda, że tylko nie dostałem tego tego co naprawdę chcę.
Miłości.
Rodzice myśleli, że innymi rzeczami to zrekompensują.
Byli idiotami. Wyjechali i póki ich nie zobaczę na żywo nie uznam ich istnienia. Jestem dziwny wiem to, ale tak jest mi lepiej i łatwiej. Wszytko jest przez porwanie i to, że mój strach siadł mi na psychikę. Ale jakiemu 7 latkowi by nie siadł. Nie odzywałem się przez groźby, ale rodzice ślepo wierzyli, że dostaną ode mnie jakiś głos.
Mój spokój przerwało płukanie do drzwi, a prywatność, bo ktoś wszedł bez pozwolenia. Był to Aki, a kto inny. Usiadł obok mnie i wziął drugi pad. Bez słowa zaczeliśmy razem grać. Zerkałem na niego i stwierdziłem, że dziwnie się zachowuje. Jako pierwszy zagrał ze mną bez zmuszania.
Po tygodniu moja rutyna padła. Aki zapewniał mi różne rozrywki, o których nawet nie śniłem. Cudem udało mi się wyjść, ale opłącało się. Byłem w cyrku, wesołym miasteczku, oceanarium i nawet w salonie gier. Teraz szykowaliśmy się do kina, na to sam go namówiłem, chciałem ten film zobaczyć na wielkim ekranie. W sumie przez ten tydzień mój uśmiech był większy niż przez ostanie 10 lat. Ogólnie on nie istniał, póki nie pojawił się Aki. Ale zawsze ktoś musiał zepsuć ten cudowny czar. Kiedy byliśmy gotowi do wyjścia, ktoś zadzwonił na domowy. Aki poszedł odebrać. Informacja jaką usłyszał musiała być szokująca bo opuścił słuchawkę.
Tego dnia nigdzie nie poszliśmy tylko siedzieliśmy w ciszy. Ja nie wiedziałem co napisać, a on chyba co powiedzieć.
-Kazuya-chciał mojej pełnej uwagi to użył całego imienia. Popatrzyłem na niego ciekawie. -Twoi rodzice nie żyją.
Zawsze myślałem, że tak informacja po mnie spłynie, ale ja wpadłem w panikę. To czego rodzice chcieli uniknąć. Nie lubili mnie, wiem to, Ale Aki mnie lubił bo nie zwracał na to uwagi tylko mnie mocno do siebie przytulił. Płakałem mu w pierś, dławiąc się łzami, a on tylko mnie tulił i głaskał po pleckach. W jakikolwiek sposób by mnie nie pocieszał i tak by to nie pomogło.
Kiedy się uspokoiłem, czyli po dwóch godzinach, Tłumaczył mi wszystko o co chodzi, a ja siedziałem mu na kolanach i tylko słuchałem. A co innego mogłem zrobić. Czego jedynie teraz pragnąłem to prawdziwego uczucia i poczucia, ze jestem komuś naprawdę potrzebny. W sumie to moje jedyne marzenie. Rodzice do nie spełnili, może Aki to zrobi. Mimo, że jestem na dłuższą metę jestem nieznośny.
-Twój brat, zdecyduje co się z tobą stanie. Wiem, że nie może się tobą zająć. Wiesz jeśli chcesz mogę się tobą zajmować póki będziesz tego potrzebować-powiedział mi tak, a ja popatrzyłem na niego jak na wariata. Kto by chciał się mną zajmować z własnej nieprzymuszonej woli?
"Toshiro zdecyduje" napisałem trochę krzywo, ręce nadal mi się trzęsły. Bałem się trochę tej decyzji, wiem, że rodzeństwo ma mnie dość. Czasem myślę,że gdybym umarł było by lepiej. Ja nie jestem od podejmowania decyzji,
-Skoro tak chcesz. W końcu jesteś mądrym chłopcem.
"Dziwny jesteś" skomentowałem jego zachowanie.
W końcu wstałem i ruszyłem do pokoju. Muszę pobyć trochę sam i pomyśleć nad tym wszystkim. Chciałem też być sam i popłakać, poprzeklinać rodziców. Moją załoną będzie nie spełniona obietnica.
Po raz pierwszy od 10 lat, wydobyłem z siebie głos mimo, że był to krzyk. Bardzo zachrypnięty, ale zawsze. Znowu dławiłem się łzami, bardzo mnie to wszystko bolało. Ukrywanie emocji wcale niepomogło, bo teraz płakałem to co się wydarzyło przez ten cały czas. Byłem tak załamany, że nawet nie poczułem jak ktoś mnie przytulił, ale nie było uspokajania. Było tylko wsparcie. Tego potrzebowałem i nadal potrzebuje.
Kilka dni później był pogrzeb. Nie wiem dokładnie ile czasu po wiadomości, ale był. Całą ceremonie patrzyłem w martwy punkt i nie pozwalałem aby Aki puścił moją dłoń. Nie pozwolę mu odejść. Nawet moje rodzeństwo nie mogło do mnie dotrzeć. Kiedy chcieli mnie zabrać i puszczałem jego dłoń, wpadłem w histerię. Wtedy Aki mnie do siebie przytulał bardzo mocno. Musiał mi wytłumaczyć o co chodzi, abym z nimi poszedł, a bardziej z siostrą. Gdy odeszliśmy Yae dała mi picie i pogłaskała po głowie, siedząc obok. Ja słyszałem i tak i tak całą ich rozmowę. Tyczyła się mnie. Moje rodzeństwo umywało ode mnie ręce. Aki się zgodził mną zajmować, bez żadnego problemu. Jednym warunkiem były alimenty i pełna władza nad mną. Mi się to podobało i to bardzo. Będę z tym co się o mnie martwi, bardziej niż reszta rodzeństwa.
W końcu doszło do pogrzebu. Ja siedziałem w miejscu dla najbliższych, a dokładnie na kolanach Aki'ego/. Inaczej mnie tu nie usadzili, bo zawsze była ta sama reakcja. Rodzeństwo nie chciało wiedzieć, aby reszta rodziny wiedzieli o tym.
Całość przerwali bliźniacy, aby pożegnać się z rodzicami. Potem było zwalanie winny na mnie, to sprawiło u mnie kolejny atak płaczu. Nie zabiłem ich, to był wypadek, choć może.
Reszty tego 'cyrku' nie pamiętam. Jedyne co miałem w pamięci to, że wpychano we mnie jedzenie. Aki pewnie mnie uratował mówiąc, żeby tego nie robić. Pamiętam jeszcze ciepło i wsparcie, a to mogłem mieć tylko od jednej osoby.Od rana źle się czułem i nie chciałem jeść.
Moje życie staneło do góry nogami w momencie wyjazdu rodziców, ale wtedy było dobrze. Gorzej już kiedy miałem wiedzę o ich śmierci. Tylko nie wiem co się stało. Nie byłem już cichym kochanym chłopcem. Ani wesołym chłopcem, który dopiero poznał zabawę. Teraz byłem osobą, od której wszyscy się obrócili, miałem tylko Aki'ego.
-Ch-Chodźmy-wychrypiałem, co lepsze nikt nie spodziewał się jakichkolwiek słów z moich ust. Było to wyraźnie widać.
-Dobrze. Już idziemy do domu-powiedział i postawił mnie na nogi. Potem jeszcze podszedł do mojego brata.-Przenosimy się do mnie. Dom będzie dla was. Chce tylko, aby Kazuya nie był pokrzywdzony i otrzymał swoją część spadku.-tyle powiedział i podszedł do mnie. Z jakiegoś powodu było mi ciepło na serduszku.
-Chodź idziemy do domu-powiedział do mnie i wsadził do auta. -Przenosimy się do mnie, dobrze-wyjaśnił mi z uśmiechem i pocałował mnie w czoło.
Skinąłem głową na to. Obojętne mi to, aby tylko był przy mnie. On jest dla mnie najceniejszy. Brat i siostra mnie nie chcieli, bliźniaki mnie nienawidzą. Mam tylko Aki'ego i to dobrze.  Bo tylko on mnie kocha. Moje myślenie powala, cóż jak widać faktycznie jestem chory. Chciałem go przytulić, ale w czasie jazdy nie mogę.
-Kochanie, nie martw się-to było skierowane chyba do mnie. Nikogo innego tu nie ma, więc do mnie.
Ktoś nazwał mnie 'kochanie' to było bardzo miłe. Czekałem na niego chyba od tego cholernego porwania. Osoba, która mnie w pełni akceptuje i nie każe się zmienić. Taką osobą był Aki, ale...
Kazu nie myśl o tym, nie myśl...
Nie mogę zacząć tak myśleć bo będzie to źle dla mnie. Kocham Aki'ego i nie chce go tracić.
-Kazuya?
Dopiero moje imię wyrwało mnie z moich myśli i zobaczyłem, że dojechaliśmy. Byliśmy przed budynkiem nazywanym przez innych domem. Owy budynek też był moim byłym domem, teraz będę mieszkał z Aki'm, ale nie wiem gdzie to jest.
-Chodź spakujemy Cię i pojedziemy do naszego nowego domku-powiedział mi z małym uśmiechem. Ja chyba miałem rumieniec na policzkach, już sam nie wiem co się dzieje w koło mnie. To wszystko jest jak jakiś dziwny sen.
Spakowałem wszystko ładnie, on mi pomógł. Zaraz mój pokój nie wyglądał jak zawsze. Chciałem mu coś napisać, ale spotkałem się z odmową.
-Umiesz mówić to mów. Jeśli będziesz pisał to nie będzie dla mnie istniało.-wiedział jak zagrać. Porozumiewać się jakoś musimy.
-J-jedziemy?-mój głos był dziecięcy i mocno ochrypniety. Tak się kończy nie mówienie, przez tyle lat. Jeszcze z trudem mi to przychodziło.
-Jasne-uśmiechnął się i ruszyliśmy do wyjścia.
-P-papa-pożegnałem się z domem. Pewnie już tu nie wrócę.
Do domu Aki'ego jechaliśmy bardzo długo. Okazało się, że mieszka w sąsiednim mieście. To miasto było było dużo weselsze za dnia, ale coś mi tu nie pasowało. Przy tym wesołym był również strach i ból. Nagle coś sobie przypomniałem, a dokładniej czemu mam takie odczucia. W tym mieście mnie torturowano i nie tylko. Chciałem zniknąć i to szybko.
Złapałem kierownicę i chciałem zwrócić. Auto wpadło w poślizg w walneło w ciężarówkę  NIe słyszałem nic, była głucha cisza , choć klejącego i ciepłego na swoim brzuchu. Wiedziałem tylko jedno światełko. Zaraz sobie uświadomiłem co się dzieje.  Nic nie mogłem zrobić, bo już nic nie widziałem, nawet tego światełka. Nie czułem bólu jaki mi zadał ten wypadek, nie słyszałem co mówili ludzie w koło mnie. Moje cierpienie się skończyło, tylko szkoda, że 10 lat za późno. Do tego moje szczęście było ulotne.




Napisałam, ogółem rękopis powstawał strasznie długo. Przepisywanie jeszcze dłużej. Liczę, że się podoba. Taki drobny shonen-ai, z motywem dramatycznym. 

środa, 28 stycznia 2015

Fem!Kagami x Aomine. To czego się nie zapomina. cz.1

To czego się nie zapomina 


 Kagami Taiga płeć kobieta, lat 16, miseczka... Tego się jeszcze nikt nie wie, albo nie chce mi zdradzić tej jakże miłej informacji. Ma czerwone krótkie włosy i kurwa podwójne brwi. Myślałem, że dziewczyny dziewczyny je sobie depilują czy inna cholera. Nie ważne. Do koloru włosów pasują jej oczy, również czerwone. Było dość ciekawe, choć sam mam ciemne włosy i pasujące do nich granatowe oczy. Ale nie o mnie mowa, tylko o tej pannie, która specjalnie przyszła  dla klubu koszykówki. Pech, chciał, ze damska drużyna się rozpadła i biedna musiała dołączyć do innego klubu, bo żadna dziewczyna nie chciała stworzyć z nią nowej drużyny. Tym bardziej nie znajdzie opiekuna czy trenera dla tego co chciał stworzyć. 
W sumie największy szok z tą osobą, której miseczki jeszcze nie mogłem rozgryźć. Nosi chyba na mundurku bluzę starszego  brata. Ale wracając, mój największy szok był kiedy pojawiła się w naszym, czyli męskim klubie koszykówki. Kolejny mój zgon był kiedy powiedziano nam, że będzie z nami trenować. Ja się z tym nie zgadzałem. W sumie miałem kilka powodów aby tego się trzymać. W końcu to dziewczyna, a my jesteśmy męskim klubem. Tyle w tym dobrze, że nie będzie grać w meczach, w sumie jest liga mieszana, ale jakoś wolimy się trzymać tej naszej. Plus było by to urażenie naszej męskiej dumy, że dziewczyna musi nam pomagać, nie ma co. To by było bardzo straszne. Choć mieszany turniej, aż się rozmarzyłem na temat tego zjawiska, które ma mało spotkań, bo mało która drużyna się na to godzi.
Moje rozmyślanie przerwano kiedy ta nowa byłą przy piłce/ Nie dość, że szybka to i zwiała. Ciekawe jaka by.... Chwila Daiki, wróć i nie zapędzaj się za bardzo.
Mój kolejny pomysł związany z nią padł, kiedy ta rzuciła do kosza, zrobiła wsad z taką obroną. Drużyna najwyraźniej coś w niej widziała, kiedy dla mnie była ciekawym obiektem do obserwacji i sprawdzenia czegoś. Kagami była niewielka  i ograniczała się do tego co powiedziała na przedstawieniu się. Czyli jednak nic nie wiedziałem, ale muszę żyć dalej, ale i tak chce o niej wiedzieć wszystko.
-Kagami-san, jesteś niesamowita-powiedział nasz nowy kapitan. W sumie była cicha i nie mówiła za wiele. ale czy tylko dla mnie są to pozory i to wielkie.
-Tak, przepraszam-powiedział cicho Sakurai.
Znowu odpowiedziała nam cisza. Wakamatsu zaczął się już denerwować. Chciałem zobaczyć co potrafi zrobić dziewczynie, choć pewnie jest tego niewiele. Bo Sastuki ich zabije, jeśli choć ruszą naszą nową koleżankę.
-Ta...-teraz od przywitania, po raz pierwszy usłyszałem jej głos i zaraz był śmiech. -Ale jestem głodna. Trening będzie jeszcze długo?-ona mówiła co jej ślina przyniesie na język. Zaraz mnie zamurowało bo podała mi piłkę.
-Aomine, prawda? Zagramy?
-Pewnie-może w końcu ktoś jest wart mojej uwagi. Ważne by gra była dobra. Chwila raczej ona, bo gra w sama w sobie mnie nie obchodzi, tylko silni przeciwnicy. Nawet dla dziewczyny nie istnieje taryfa ulgowa.
Zaczeła się nasza zabawa. Ona przeciwko mi, a ja przeciwko jej. Reszta drużyny zeszła z boiska, abyśmy grali tylko na jednej połowie. W sumie zapowiada się ciekawe jeden na jednego. Pewnie będzie zawzięta walka między nami, a wygram ja. W końcu tylko ja mogę sienie pokonać.
W trakcie całego one on one, piłkę miała kilka razy. a cała konkurencja skończyła się jak przewidywałem, wygrałem i nie ma na mnie mocnych. Ona siedziała na ziemi ciężko dysząc i patrząc się na swoje kolana/ Chyba o coś się martwiła. Teraz mi wpadło do głowy, czemu zmieniła szkołę w połowie drugiej klasy. Nauczyciel jak zwykle takich rzeczy nie mówił, a teraz głucha cisza.
Poszedłem do szatni, zostawiając ją tak jak siedziała. Co ja jakiś pieprzony dżeltelmen? No ludzie. Póki nie dowiem się jaki ma biust nie pomogę jej nie ma bata. Muszę wiedzieć. Ale zboczeńcem jestem i świadomie się do tego przyznaje.
Nawet nie wiem kto jej pomógł bo wszyscy zeszli się do szatni. Ja już wychodziłem i moim kolejnym zdziwieniem było, że ona skończyła się przebierać jako pierwsza. W sumie miała mokre włosy, czyli wzieła prysznic. Kolejnym zdziwieniem do kolekcji było to, że rozmawiała z osobą z innej szkoły. A ja cholera znam ten pieprzony uniform. To był mundurek Seirin, oni mają tylko takie w całym Tokio. Teraz przynajmniej znam jej wzrost. Na oko to 170 cm. Bo rozmawiała z moim przyjacielem z liceum i on miał wzrost przeciętnego Japończyka, jak nie niższy. Kuroko ma 168 cm. Nie wiem czemu, ale podeszłem do nich. Moje uszy załapały ich rozmowę.
-Kuroko zabierz ode mnie tą kupę pcheł!-głos dziewczyny było chyba słychać po drugiej stronie szkoły. Cóż była dziwna, na psy przecież dziewczyny lecą, tak samo jak na młodsze rodzeństwo. Ta moje doświadczenie.
-Kagami-san nie masz serca, on jest uroczy-powiedział monotoniczny głos, patrząc na szczenika. -Nie rozumiem czemu się boisz i czemu zmieniłaś szkołę. Twoje kolana w cale nie są w takim złym stanie.
-Mój ojciec to bokser. Przecież wiesz, że ma wpływ na takie rzeczy. Przeniósł mnie pod przymusem-była wyraźnie smutna.
Już wiadomo czemu ją wszyscy znają. Kagami Ran zawodowy Kikbokser., z znany tego, że życie zawodowe przeniósł do prywatnego. Kilka lat temu, chyba z 9-10, przeniósł z rodziną do Ameryki. Miał dziecko. Mój ojczym jest, a raczej, był jego wielkim danem, ale ona jest jego córką? Nazwisko się zgadza, ale wygląd. Przecież ona nawet nie jest do niego podobna.
-Czemu nie prosisz o pomoc swojej matki?-spytał się spokojnie, mój stary znajomy.
-Nie przypominaj mi o niej!-coś się kroiło i to nie cisto. Byłem ciekaw o co chodzi i to bardzo. Przecież tu chodzi o mój nowy obiekt badań. Zadko się zdarza, że ktoś mnie zainteresuje tak bardzo jak ona.
-Dobrze rozumiem. Chodź i nie rób scen. Nie chcesz z sytuacji z Seirin-patrzył jej swoimi spokojnymi oczami. Ale cholera nie wiem, czy na biust czy na twarz. Tego moja wiedza nie sięga, ale znalazłem źródło informacji. Pewnie będzie dość przydatne.
Kiedy ruszyli ja poszedłem za nimi. Kierowali się w stronę, baru gdzie Tetsu pieje swoje waniliowe shekey, nadal nie mogę zrozumieć czemu on to pije w takich ilościach, Kiedy usiedli, zająłem miejsce nie daleko i udawałem zwykłego klienta jedzącego zestaw. Z tego szpiegowania są plusy, nie muszę jeść w domu. Zerknąłem na nich i aż zaksztusiłem się colą. To serio dziewczyna ma ponad 20 burgerów na tacy. Kto normalny tyle zje. Jeszcze jej figura, Coś mi się nie zgadzało. Nawet ja na wielkim głodzie zjem góra 8, a Murasakibara może, chwila on je w większości słodycze.
Po jakimś czasie  rozeszli się z Kagamim. Każdy poszedł w swoją stronę. Ona w stronę apartamentów, a on do swojego domu. Ale najpierw podszedł do mnie, ukrywałem się za krzakami.
-Aomine-kun, nie ładnie jest podglądać randki-oboje wiemy, że w tym momencie kłamał.
-Byłem ciekaw co robisz z moją koleżanką z klasy-stanąłem obok niego. -A teraz chce się o niej troszkę dowiedzieć.
-Nic Ci nie powiem. To moja przyjaciółka i jak jej brat się dowie, to nie żyje.  Wiesz nasz As. Są bliźniakami. Nie skojarzyłeś po nazwisku i wyglądzie?
-Czekaj oni mają identyczne imię-byłem w małym szoku, nie powiem.
-Kagami Tora. Tak się nazywa. Znaczy to samo, ale pisze się inaczej.-poprawił mnie.-Kagami-kun, prosił mnie abym po nią przyszedł. Czego się nie robi dla swojego chłopaka.
Teraz to mnie zamurowało. Oni są razem?! To nie możliwe.  Chwila, to nie jest ważne. Moimi piorytetem jest się kim jest ta cholerna dziewczyna. To teraz jest ważne, nie jej brat gej, który jest teraz moim przyjacielem.
-Na razie, pomińmy to,że jesteś z tym idiotą. Mów mi o co chodzi z tą dziewczyną-próbowałem być spokojny.
-Przykro mi, nie mogę. Taiga-kun jest teraz w Ameryce, i ja jej pilnuje. Pilnowanie, równa się z tobą. Wiemy, że byś ją chciał. Nie tylko przez jej miseczkę-powiedział i bez pożegnania sobie poszedł. Ja nie odpuszczę tak łatwo, nie tym razem.
-Ciekawe, co się stanie jak cała szkoła dowie się o jej pochodzeniu-wyjąłem telefon, byłem gotowy to napisać na szkolnym blogu.
-Ani się waż to robić-poczułem tak bardzo znane mi uczucie, jego palców pod moimi żebrami. Wiem jedno kiedyś on umrze z mojej ręki. To jest w 100% pewne.
-Czemu mi zabraniasz? W końcu nikt nie będzie wiedział, że to o niej, no póki sama się nie przyzna.
-Mówił nie rób tego. Dobrze Ci radę, źle się to dla ciebie skończy-ten upierał się nadal przy swoimi.
-A ja mam to gdzieś-pewnie dalej by szła nasza dyskusja, która nie miała sensu, gdyby nie pojawił się ktoś. Mianowicie obiekt tej całej debaty.
-Nie ma sensu o tym gadać. Bo i tak to nic nie da, Aomine. Kuroko to słodkie co robisz. ale mnie nie obchodzi, mam wywalone na moją rodzinę, no nie licząc Taigi-mówiła spokojnie. Teraz zobaczyłem jej uśmiech. Śliczny. Cholera gdzie ja miałem oczy.
-Wiem to, ale...-Tetsu chciał iść w zaparte, co było dziwne. Ona miała własne zdanie.
-To odpuść. Wiem, że Taiga mnie chroni, ale nie ma po co-przytuliła go delikatnie. -Wiesz cieszę się.że brat znalazł takiego chłopaka. Idealnie do niego pasujesz. Jak być był wolny, sama bym do ciebie zarwała-pocałowała go w policzek i to przy mnie.. Ona nie ma czegoś takiego jak patrzenie na społeczeństwo. Już wiem, że robi wszystko po swojemu.
-Przykro mi kocham tylko Kagami'ego-kun. Ja już idę-pożegnał się z nami i zniknął jak ma w swoim zwyczaju.
-Ja też już pójdę. Do zobaczenie Aomine-powiedziała i poszła znowu w tą samą stronę. Ja za nią. W sumie szedłem w tą samą stronę. W szkole dostałem wiadomość od mamy, że chce aby mój ojczym mnie poznał i ja jego dzieci. Wiem, że ma dwójkę mniejwięcej w moim wieku.
Szedłem tak spokojnie, czasem na nią zerkając, miała długie włosy, które były teraz związane w kitkę. Zaraz sobie coś uświadomiłem. Idę z nią w tą samą stronę. Skręcam do tego samego bloku i tam stoi moja matka. Nie chwila to nie możliwe, aby moim nowym rodzeństwem była ta dwójka. W sumie nie winiłem o to matki. Od dobrych 10 lat jest w przelotnych związkach, no od kiedy dowiedziała się, że ojciec zginął. Czyli w dzień rozpoczęcie prze ze mnie nauki w szkole. Ja braku ojca nie odczuwałem, może dlatego wyrosłem na to coś czym jestem. Ona odczuwała brak kogoś kogo może pokochać inną miłością niż do syna.
Aomine Daiki, lat 17 dowiedział się dzisiaj, że wszystko jest możliwe. Bo cholera przede mną stoi dwójka osób o nazwisku Kagami. Są do siebie tak podobni, że pewnie jak by byli dziećmi nie rozpoznał bym ich. I to wiem. Bo ma ją wspólne zdjęcie jako dzieci. Wyglądali identycznie. Miałem ochotę zwiać stąd gdzie pieprz rośnie.
Taiga wrócił do kuchni, moja mama rozmawiała z Torą, a ja miałem z jej ojcem. Nosz cholera lepiej być nie mogło.
Zaraz siedzieliśmy przy wspólnym stole. W 5. Nasi rodzice o czymś rozmawiali. Ja się ciekawiłem, kto się przyzna pierwszy do naszej znajomości. Tora jadła spokojnie to co przygotował jej brat. Sam Taiga się czym bardzo denerwował, i cholera ja nie wiem czy.
-Tak więc-odezwał się chłopak mojej mamy. Są w tym samym wieku i wyglądają, że znają się od zawsze. -Pobieramy się-cóż reakcja naszej trójki była podobna. Ja i Tora się zakrztusiliśmy, a Taiga prawie wypluł cole, którą akurat pił.
-Co proszę?!-wyrwało się naszych gardeł.

~~~
Wróciłem z nowym opowiadaniem. W sumie nie wiem nic o rodzinie Aomine, wiem tyle, że Kagami ma ojca. Więc dorobiłam mu siostrę, która... no cóż jak kto każdy Kagami. Liczę, że miło się czytało. Dajcie znać czy się podobało. Możecie też powiedzieć, co chcecie przeczytać lub też dać pomysł do tego. Tytuł jest aporopos jednej rzeczy, która dopiero co wyjdzie.

~~Natsu :*

piątek, 31 października 2014

Czytalnik x Kagami Taiga

Ile razy już to było gdy patrzyłam na niego jak gra. Zawsze z ukrycia, zawsze tak aby mnie nie widział, a tak abym widziała jego uśmiech gdy wygrywa razem ze swoim przyjacielem. W sumie nawet nie wiem czemu się ukrywam, przecież jesteśmy parą.... To tylko pojęcie. Prawda jest trochę inna. Mianowicie wyznałam mu uczucia, a ten spalił większego buraka niż ja (tego się nie spodziewałam), odpowiedział na moje uczucia tym samy, ale  z tego wyszło widać. Jesteśmy parą, a nią nie jesteśmy.
Przez te moje rozmyślenia wychyliłam się poza drzewo i mnie zobaczył. Uśmiechnął się i podszedł mnie pocałować. Tego się nie spodziwałam, jak nigdy. Jest nieśmiały w tych sprawach, ale żeby przy kimś i to w parku. Kiedy zerknąłem w bok dowiedziałam się czemu, mój chłopak to robi. Tam stoi Aomine Daiki. Jego odwieczny rywal (od kiedy się spotkali, jest już w 3 liceum). Pewnie chciał mu coś udowodnić. Mimo, że mnie wykorzystał, podobało mi się to. W końcu pocałował mnie gdzieś indziej niż w ciemnym kącie. Dla miny Ahomine mogłam zrobić to jeszcze raz. Była wręcz bez cena. Tak bardzo oddawała to co się dzieje w jego głowie, To niedowierzanie, że taki głupek jak mój ukochany znalazł dziewczynę.
-No, no Bakagami, niezłą laseczkę sobie znalazłeś. Tylko szkoda, że nie ma większych-jedno znacznie pokazał, że chodzi mu o moje piersi. Tym mnie zirytował, miała mały kompeleks na punkcie mojego biustu, a mianowicie, nie był ona zbyt duży.
-Szkoda, że ty jeszcze, żadnej sobie nie znalazłeś. Pewnie nadal jesteś prawiczkiem, pewnie też masz pierwszy pocałunek-trochę kłamałam, bo ja i Taiga, też tego nie robiliśmy, no chyba, że ja o czymś nie wiem. Ale raczej, nie był by takim wstydnioszkiem, gdyby to zrobił z kimś innym niż mną.
-Skąd...-Ahomine szybko urwał mówienie dalej, wiedziałam, że trafiłam w sedno. Należałam do "wywiadu" Seirin, innymi słowy byłam menadżerką klubu koszykarskiego.
-Przecież to wiadome. Taiga idziemy?
-Pewnie-powiedział, wziął swoją torbę i moją (zawsze ją bierze). Złapał mnie za rękę (o dziwo), ruszyliśmy w stronę jego mieszkania. To było moje kolejne zdziwienie. Rzadko tam chodzi, on wolał mój dom, bo tam zawsze ktoś był.
Nie protestowałam i poszłam za nim. W sumie mogły być dwie opcje. Jedna, że chce mi coś zrobić do jedzenia, a na myśl o drugiej paliłam buraka. Choć raz ja od naszego prawie rocznego związku spaliłam ładnego dojrzałego buraczka. Zaraz roku, przecież... to dzisiaj zaczeliśmy ze sobą chodzi. Dokładniej tego dnia rok temu. Uśmiechnęłam się na to. W końcu jest nastolatkiem i wytrzymał ze mną rok, w sumie tylko przy nie winnych pocałunkach. Raz posuneliśmy się troszkę za daleko, było to na imprezie pożegnalnej zeszłej trzeciej klasy. Do niczego nie doszło tylko, był to najbardziej namiętny pocałunek jaki miałam. Było w nim też mnustwo pożądania.
Kiedy wszliśmy do mieszkania, przeżyłam nie mały szok. Cały salon był w moich ulubionych kwiatach. Na stoliku obok kanapy była uroczysta kolacja, Aż głupio mi się zrobiło, że jestem w szkolnym mundurku. To był najwspanialszy prezent jaki mogłam dostać. Kiedy się tak zachwycałam poczułam czyjeś ręce na mojej tali. Były mi to dobrze znane ręce, które tak kochałam, jak posiadacza ich. Obróciłam się do ukochanego przodem i poczułam taki sam pocałunek jak w czasie tamtej imprezy. Tyle, że byliśmy trzeźwi. Całkowicie. Jedyne co działo odurzająco to jego usta. Wręcz się rozpływałam w jego ramionach. Było to cudowne uczucie.
-Dziękuje, że wytrzymałaś ze mną rok. Mimo mojej chorobliwej nieśmiałości w tych sprawach-to powiedział kiedy się od siebie oderwaliśmy. Poczułam jeszcze pocałunek na swoim czole. Było to takie uroczę.
-Ja dziękuje, że ty mnie kochasz, mimo tego wszystkiego-powiedziałam i głaskałam jego policzki. Był tak wysoki, że delikatnie się nachylał do mnie. Pocałował wnętrze mojej ręki i mnie pocałował znowu. Oddałam mu ten pocałunek.
Po naszym całowaniu, zjedliśmy cudowną kolację. Taiga tak dobrze gotował, że już za pierwszym razem gdy spróbowałam jego dań, powiedziałam, że to on gotuje w przyszłości. Tak już tak daleko myśleliśmy. W sumie było nam dobrze i kochaliśmy się. Więc co się dziwić.
Potem doznałam szoku, bo siedząc wtulona w niego, oświadczył mi się. Nie mogłam w to uwierzyć i siedziałam chyba z 10 minut bez ruchu patrząc na czerwony pierścionek i na niego. Tym samym dawałam mu niepewność, ale w końcu rzuciłam się mu na szyję i powiedziałam to magiczne słowo. Na Taige zadziałało jak zapalnik, bo mnie pocałował i powalił na kanapę.
~~~~~~
Resztę sobie dopiszcie. To moja pierwsza taka historia i coś na rozruszanie tego bolga. Za błędy przepraszam, lubię pisać i robię wszystko aby było lepiej. Krytykę przyjmuję. Oczywiście komentujcie. Nie piszę tylko z Kuroko, ale i penie z innych aniem. Możecie dawać paringi z którymi na pisać. Czekam na propozycje.
Natsu~~